
Bangkok to mekka wszystkich prawdziwych „foodies”, czyli pasjonatów jedzenia, którzy lubią nie tylko objadać się pysznościami, ale też zdobywać wiedzę o sztuce kulinarnej.
Bangkok – stolica światowego street foodu

Jest uważany za stolicę światowego street foodu, a stragany i stoiska z jedzeniem, które oblepiają place i ulice, uznaje się za jedną najważniejszych atrakcji turystycznych. O tym, jak wysoką mają pozycję, najlepiej świadczy reakcja na zapowiedź oczyszczenia ulic z tych miniaturowych punktów gastronomicznych do końca 2017 r. Kiedy tylko władze miasta ogłosiły ten plan, w mediach na całym świecie zawrzało. Niektórzy eksperci od kultury azjatyckiej traktowali to niemal jak zamach na światowe dziedzictwo kulturowe. Szybko jednak zapewniono opinię publiczną, że drastycznych zmian nie będzie, a sprzedawcy będą musieli jedynie dostosować się do kilku nowych zasad m.in. tych dotyczących higieny przygotowywania posiłków.
Street food od pokoleń
Co takiego kryje się pod hasłem „street food w Bangkoku”, że ryzyko jego likwidacji wzbudza tyle emocji? Zacznijmy od tysięcy ulicznych sprzedawców, z których każdy codziennie w tym samym miejscu parkuje swój wózek, rower czy skuter i rozkłada malutkie stoisko. Jego rozmiary i brak bieżącej wody uniemożliwiają stworzenie menu z wieloma pozycjami. Uliczni kucharze specjalizują się w jednej lub maksymalnie kilku potrawach, których receptury często przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Można więc liczyć na coś oszałamiająco pysznego, a przy tym niedrogiego. Sprzedawcy nie ulegają trendom, tylko serwują klasyczne dania, bo turyści chcą przede wszystkim poczuć smak prawdziwej Azji. Mieszkańcom, z których wielu stołuje się niemal wyłącznie na ulicy, też ta wierność tradycji nie przeszkadza.
Tysiąc smaków na wyciągnięcie ręki
Ponieważ Bangkok to mieszanka narodowościowo-kulturowa, znajdziemy tu potrawy pochodzące z różnych krajów, a także różne odsłony tego samego dania. Na przykład spring rolls, czyli ruloniki z papieru ryżowego wyglądają inaczej w wersji chińskiej (są smażone w głębokim tłuszczu i wypełnione mielonym mięsem, marchewką i kiełkami), inaczej w wietnamskiej (mają w środku owoce morza), a jeszcze inaczej, gdy są przygotowane po filipińsku (nadzieniem jest kurczak). Najsilniejsze są oczywiście wpływy chińskie, bo Chińczycy stanowią bardzo liczną grupę mieszkańców Bangkoku.
Chinatown i Khao San w Bangkoku
Jedno z głównych centrów street foodu znajduje się właśnie w Chinatown. Drugie bardzo znane miejsce to ulica Khao San. Ale oczywiście zjeść można niemal na każdym rogu i to przez całą dobę (największy wybór jest jednak wieczorem). Dodatkowo w niektóre dni można wybrać się nad przecinający miasto kanał i kupić jedzenie na pływającym targu.
Live cooking w Bangkoku to standard
Jedną z najpopularniejszych potraw na ulicach Bangkoku jest zupa, oczywiście w wielu odmianach. Na stoiskach na klientów czeka wywar z drobiu lub wieprzowiny oraz leżące osobno, np. na lodzie, dodatki. Kucharz wrzuca do wrzącego płynu różne składniki np. krewetki, kawałki kurczaka, kiełki sojowe, trawę cytrynową i po kilku minutach ma gotowe danie. Zresztą każda potrawa jest tu przygotowywana błyskawicznie i na oczach klienta. Szybkość i krótka obróbka termiczna to istota zarówno street foodu, jak i całej kuchni azjatyckiej.

Pad thai i naleśniki khanom buang – dania obowiązkowe
Bardzo popularnym daniem jest oczywiście pad thai, czyli smażony w woku makaron ryżowy z tofu, szczypiorkiem, kiełkami, orzeszkami, krewetkami lub kurczakiem oraz sosem rybnym i ostrygowym. Chętnie wybierane przez turystów są też grillowane ryby, owoce morza i mięso, fermentowane kiełbaski (typowe dla kuchni północnej Tajlandii) oraz chrupiące tajskie naleśniki z bezami i tzw. nitkami jajecznymi. Nie można też przejść obojętnie obok aromatycznych kawałków owoców, kolorowych słodyczy czy serwowanej w owocach wodzie kokosowej. Oczywiście są też produkty, na których widok Europejczykom raczej ślinka nie poleci np. smażone owady.
Siłą tajskiej ulicznej kuchni jest jej zdolność oddziaływania na wszystkie nasze zmysły. Kiedy wejdziemy między stragany, otoczą nas zapachy przygotowanych potraw, przypraw i świeżych produktów, uderzy kalejdoskop nasyconych barw i zaczną kusić dźwięki smażenia czy bulgotania. A kiedy wreszcie spróbujemy wybranego dania (jednego, potem drugiego i kolejnego…) poczujemy, że oto właśnie znaleźliśmy się w kulinarnym raju.